Pytanie od Czytelniczki:
Chciałam się poradzić a jednocześnie wyżalić z mojego problemu.
Jestem DDA, obecnie jestem osobą samotną zdaną na siebie bez zawodu, który utraciłam w wyniku doznanej krzywdy.
Byłam katechetką, poraniona przez życie szukałam pomocy duchowej w Kościele. Trafiłam na księdza. który zdobył moje zaufanie-, misjonarz, który pracuje obecnie w Polsce. On chciał bym jemu się zwierzała ze swoich problemów, kiedy powiedziałam mu wszystko o sobie, to zaczął mnie molestować i grozić, że jeśli komuś powiem o tym pośle dziennikarzy pod moją szkołę w której uczyłam. Jego zwolenniczka, inna katechetka również w jego imieniu zaczęła mnie zastraszać. Odeszłam z Kościoła przez apostazję, miałam próbę samobójczą. On do niczego się nie przyznał, dodam że czynnie uprawiał prostytucję, ponieważ udało mi się dotrzeć do różnych osób. Przez rok siedział w kurii, ponieważ czekają aż sprawa się wyciszy. A ja wiem, że się nie wyciszy bo coraz gorzej ze mną-mam dość życia, jestem już coraz bardziej poraniona. Czuję się coraz gorzej.
Moja odpowiedź:
Droga Czytelniczko,
Napisałaś, że jesteś DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików), a także o próbie samobójczej, jednak nie napisałaś czy po tych wszystkich bardzo trudnych doświadczeniach i zdarzeniach skorzystałaś z pomocy specjalisty – psychologa/psychoterapeuty i przeszłaś terapię. Czytając opisaną przez Ciebie historię wydaje mi się, że niestety z takiej pomocy w pełni nie skorzystałaś. Twoja świadomość, że jesteś DDA mogłaby świadczyć o tym, że znasz i rozumiesz źródło swoich „problemów”. Jednak zdarzenia, które przedstawiłaś w liście mogą wskazywać na wciąż istniejące i utrzymujące się objawy syndromu DDA, co zdecydowanie utrudnia Ci efektywne funkcjonowanie w życiu.
Przede wszystkim chciałabym, żebyś wiedziała, że mimo doznanej krzywdy, w tamtym momencie życia poradziłaś sobie bardzo dobrze, na tyle dobrze na ile mogłaś, dałaś radę i przetrwałaś. A jeśli poradziłaś sobie wtedy, to i teraz dasz radę.
Jednak zalecałabym, abyś tym razem skorzystała z pomocy specjalisty psychologa/psychoterapeuty. Nie próbuj radzić sobie sama, lub przy pomocy „znajomych/przyjaciół”, gdyż z racji swoich niełatwych doświadczeń oraz nabytych przekonań jest Ci o wiele trudniej rozpoznać toksyczność danej relacji/związku.
Jednym z silniejszych objawów jakich, jak się domyślam, doświadczasz są trudności w nawiązywaniu dobrych i zdrowych relacji z innymi ludźmi. Grając przez lata dzieciństwa rolę narzuconą przez uzależnionych/współuzależnionych rodziców/rodzica, w dorosłym życiu tak naprawdę nie wiesz kim jesteś, co potrafisz, jakie masz zdolności czy ile znaczysz. Prawdopodobnie przez lata szukałaś potwierdzenia swojej osoby jedynie poprzez opinię innych ludzi, nie mając żadnego oparcia w sobie. Dlatego droga Czytelniczko, warto podjąć ten trud i spróbować to zmienić. Każdy człowiek, niezależnie od tego jak trudne miał dzieciństwo, powinien wiedzieć kim jest, ile znaczy i jaką przedstawia wartość.
Nie uciszaj i nie próbuj zagłuszać tego, co Cię boli. Jednak walkę o siebie i o swoje życie zacznij przede wszystkim od siebie i od myślenia o sobie! Przejmij odpowiedzialność za swoje życie i zgłoś się na terapię do specjalisty. Za jakiś czas, każdy kolejny krok będzie zdecydowanie łatwiejszy.
Wierzę w Ciebie i trzymam za Ciebie kciuki!
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty.