„Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna”
Tak twierdził sam Czesław Miłosz i ja się z nim absolutnie zgadzam.
Granice stawiają ludzie dojrzali i ODPOWIEDZIALNI. Ja natomiast zbyt często obserwuję totalny brak granic, który w konsekwencji prowadzi do zniszczenia, depresji, chorób, bolesnych rozczarowań…podsumowując – do cierpienia.
Ja wiem…wolność na pierwszym miejscu, nikt nie lubi ograniczeń. A poza tym ta cholerna nadzieja…niby matką głupich, ale ponoć każda matka kocha swoje dziecko, więc trzymamy się jej kurczowo i nawet na chwilę nie chcemy puścić. A czy można osiągnąć szczęście nie ustając w opłakiwaniu ostatniego nieudanego związku?
Albo czy można spotkać to wymarzone szczęście odmawiając kolejnej nowej propozycji pracy tylko dlatego, że wciąż czekasz aż Twój szef „pójdzie po rozum do głowy” i w końcu odpowiednio Cię doceni?
Czy można ruszyć z życiem do przodu jeśli wciąż CZEKAMY?
Przyznaj się sam/a przed sobą (nie musisz przede mną) czy zawiesiłeś/łaś swoje życie na kołku, a ster do niego oddałeś/łaś w obce ręce, bo…
– czekasz, aż ktoś się zmieni
– czekasz na czyjeś wybaczenie,
– czekasz, aż ktoś zrozumie,
– czekasz, aż ktoś zapomni,
– czekasz, aż ktoś odpowie,
– czekasz, aż ktoś pochwali
– czekasz, aż ktoś przyjedzie,
– czekasz, aż ktoś Ci pomoże,
– czekasz, aż ktoś Cię zauważy,
– czekasz, aż…
Mogłabym tak jeszcze bardzo długo. Ale proszę, bądź ze sobą szczery/a i odpowiedz na pytanie – jak długo to już trwa? Jak długo już czekasz i gdzie jest granica tego czekania?
Otóż zdradzę Ci pewną tajemnicę. Warto być cierpliwym. Warto cierpliwie dążyć do wyznaczonego celu. Warto cierpliwie realizować swoje plany i marzenia. Warto cierpliwie pracować nad swoim charakterem. Warto być cierpliwym – nad tym pracowaliśmy cały poprzedni tydzień w kursie #Samodyscyplina. Ale nie opłaca się czekać!!! Bo im dłużej czekasz, im dłużej siedzisz w poczekalni razem ze swoimi potrzebami, pragnieniami, planami i ambicjami, tym gorzej się czujesz.
Znajdź w zakamarkach swojego serca wszystkie „CZEKADEŁKA” – czyli to, czego nie robisz, bo czekasz, aż…
Sam/a najlepiej wiesz czego nie robisz, bo po cichu liczysz na to, że może ktoś, może coś, a może samo się jakoś zrobi…
Znajdź to, a potem przejmij odpowiedzialność. Wybierz to, co pierwsze i w Twoim odczuciu najważniejsze, i nie czekając z życiem na kogoś lub na coś, zrób to, co już dawno powinno być zrobione.
np. Czekasz z decyzją o wakacjach, bo może jeszcze wróci i polecicie gdzieś razem???
W takim razie, od teraz, w najgorszym wypadku czekasz jeszcze tydzień, a następnie rezerwujesz bilet do miejsca, które to TY zawsze chciałeś/łaś zobaczyć i lecisz tam w wyznaczonym terminie.
Od lat lub miesięcy nie dajesz szansy żadnemu mężczyźnie/żadnej kobiecie, bo czekasz aż „ktoś” wróci, przeprosi i zaczniecie wszystko od nowa???
Basta!!! Jeszcze dziś wyznaczasz sobie granice do kiedy chcesz jeszcze czekać, a gdy minie termin, przejmujesz ster i sam/a wychodzisz do świata z otwartością na nowe znajomości.
itp. itd.
Moim marzeniem jest by tą granicą cierpienia był jutrzejszy dzień. Ale to od Ciebie zależy kiedy dasz sobie szansę na prawdziwe szczęście i pogodny uśmiech.
Sytuacja idealna – czekasz dziś do północy.
Sytuacja optymalna – czekasz jeszcze tydzień.
Sytuacja zagrażająca życiu i zdrowiu – czekasz ponad tydzień. 👎
Przejmij ster, wyznacz granice swojego czekania i… niech się uśmiech pogodny powoli zaczyna.